środa, 25 lutego 2015

25.02.15

Dawno nie pisałam, a Pola zrobiła milowy krok w swoim życiu! A nawet kilka kroków na raz. To po kolei:
1. W niedzielę 15.2. pozbyła się respiratora! Od razu tez pozwoliła się redukować, obecnie ma tlenu 30% (zaczynaliśmu od 50%).
2. Pola odkryła, skąd się bierze mleko. Tuli się do piersi, próbuje ssać, jest przy tym ogromnie zadowolona.
3. Pola waży ponad 1,5 kg i je coraz więcej.
4. W tym tygodniu Pola przeżyła również swoją pierwszą kąpiel. Szkoda, że nie mogłam tego nagrać, było bardzo śmiesznie. Mama asystowała.
5. Dzisiaj opuściliśmy żółtą salę OIOM-u, jesteśmy na tzw. Pre-vipach.

Oby tak dalej!

:)

Szkoda tylko, że ZUS jeszcze nie wypłacił zasiłku macierzyńskiego za styczeń :/ nasz samochód na powietrze nie jeździ :/

sobota, 14 lutego 2015

14.02.15

Malutka w ciągu ostatnich kilku dni nabierała sił. Kangurowałam, mogłyśmy się przytulać do oporu. Pola przekroczyła już 1200 g. Coraz częściej pokazuje swój charakterek.
Jutro prawdopodobnie znowu spróbuje przejść  z respiratora na Infant Flow.

poniedziałek, 9 lutego 2015

10.02.15

Sporo się działo w ostatnim czasie, a ponieważ zajęć sporo, nie mam kiedy skrobnąć paru zdań na blogu.
W ostatnim tygodniu Pola była bardzo aktywna. Osiągnęła też apogeum  nienawiści do respiratora - prawie codziennie wyciągała sobie rurkę z nosa, a mnie przybywało siwych włosów. Byłam przekonana, że przez spadki, które miała przy tym oraz przy wierceniu się, przesunie się próba ekstubacji. W sobotę jednak niespodzianka - Malutka została podłączona do Infant Flow, czyli nieinwazyjnego wspomagania oddechu u wcześniaków. Radość była ogromna. Oczywiście wszyscy mówili nam, żeby nie spodziewać się na razie zbyt wiele, ale cieszyliśmy się, że odpocznie od tej rury.
Pola wytrzymała dwie pełne doby. Wczoraj w południe zmęczyła się i nie potrafiła podnieść po bezdechu. Została ponownie podłączona do respiratora... Dostanie teraz kilka dni na odpoczynek. Ten trening był dla niej bardzo męczący. Oddychanie dla takiego dziecka jest wysiłkiem porównywalnym do przebiegnięcia maratonu przez osobę dorosłą. A maratonów nie biega się bez treningu, więc musi poćwiczyć. Pola była wykończona, serce pękało, gdy się na nią patrzyło.

Poza tym Pola przekroczyła magiczny kilogram wagi. Coraz więcej mogę też przy Poli robić.

Poniedziałek 9.2.15 był jednak czarnym poniedziałkiem na oddziale. Dziewięciotygodniowe dziecko dostało NEC (martwicze zapalenia jelit), jedno dziecko zmarło zaraz po porodzie, u innego wykryto problemy z napięciem mięśniowym, a to był tylko początek serii. Po takim dniu człowiek jest psychicznie i fizycznie wykończony.


niedziela, 1 lutego 2015

31.01.15

U Poli niewiele nowego. Nadal ma problemy z oddychaniem, jak śpi ma ładną saturację; jak się rusza, a jest bardzo aktywna, to saturacja leci strasznie.
Przez kilka dni Pola miała nowego sąsiada. Dziecko urodziło się w 28 tygodniu. Niestety przytrafiło mu się wszystko, co najgorsze - wylew krwi do mózgu trzeciego stopnia, kwasica, problemy z oddychaniem. Dziecko miało podpięty oscylator i podawany tlenek azotu. Niestety po trzech dniach zmarło... I niestety to nie pierwsze utracone dziecko przez tą rodzinę.

Widok matki żegnającej się ze swoim zmarłym dzieckiem jest straszny. Szczególnie z tak wyczekiwanym i takim malutkim... Rodzice siedzieli przy inkubatorze odgrodzeni od wejścia parawanem, matka mogła wziąć dziecko na ręce i pożegnać się...
Błędem chyba było umożliwienie odwiedzin pozostałym matkom w tym czasie - sama weszłam  w tym momencie na salę, zobaczyłam parawan, ale nie skojarzyłam, o co chodzi. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej sytuacji. Pielęgniarki zezwoliły mi na wejście za parawan, abym mogła podejść do Poli. Po dobrych 10 minutach zorientowałam się, co się stało: przez szparę w pokryciu inkubatora Poli zauważyłam, jak matka owija dziecko w pieluszkę. Zerknęłam na sprzęt i wszystko stało się jasne: wszystko było już wyłączone...
Straszne im współczuję. Pamiętam ból, który czułam, gdy lekarze mówili nam przed porodem, abyśmy nie spodziewali się zbyt wiele, że nasze dziecko nie ma szans na przeżycie. Chyba pierwszy raz w życiu dosłownie wyłam z bólu.

Widok matki żegnającej swoje dziecko jest wstrząsający. 

Bólu nie da się z niczym porównać. Ani sobie go wyobrazić.